Łapiesz kolejne zlecenia i pracujesz po kilkanaście godzin dziennie? Sprawy rodzinne i towarzyskie odkładasz na później? Zapomniałeś, co to wakacje? To znaczy, że work-life balance, czyli równowaga między pracą a życiem poza nią, to dla Ciebie pojęcie z innej planety. Wyhamuj, bo za jakiś czas będziesz walczyć z wypaleniem zawodowym!
Świat pędzi dziś w niebotycznym tempie, wciągając w wir miliony ludzi goniących za sukcesem, finansową stabilizacją, przeskakujących kolejne stopnie kariery. W równie dużym tempie przybywa w nim tych, którzy tego tempa nie wytrzymują – fizycznie lub psychicznie. Dlatego coraz głośniej i wyraźniej mówi się też o potrzebie dbania o balans i o bardziej zrównoważone łączenia pracy i życia, a właściwie ich skutecznego dzielenia.
Łączyć przez dzielenie
Już w latach 70-tych XX wieki naukowcy uznali, że konieczne jest odnalezienie i utrzymywanie równowagi między szeroko pojętym zaangażowaniem w pracę, a sferą prywatną. Przy czym wskazali, że sfera prywatna to nie tylko bliscy, przyjaciele czy rodzina, ale też dbanie o samego siebie – o kondycję, rozwój duchowy, równowagę psychiczną. Przyjęli, słusznie jak się okazało, że życie pod presją czasu, wyników, wskaźników, przełożonych, w ciągłym stresie wymaga zrównoważenia go poprzez wypoczynek, odreagowanie czy totalny reset, choć raz na jakiś czas.
Od czasów pierwszych założeń dotyczących work-life balance minęły długie dziesięciolecia, ale jej założenia w gruncie rzeczy nie zmieniły się. Dopisano do nich co najwyżej sporo dodatkowych, naukowych czy psychologicznych tez i opracowań. Np. pojawił się podział na źródła konfliktu, który zdefiniował Kahn. Naukowcy stwierdzili, że jest konflikt oparty na czasie, gdy jedna z ról (np. szefa) uniemożliwia należyte wypełnianie drugiej roli (np. rodzica). Jest też konflikt oparty na napięciu, gdy presja związana z realizacją zadań np. zawodowych utrudnia jakiekolwiek zaangażowanie się w kwestie rodzinne czy towarzyskie. Kolejny przykład konfliktu to ten oparty na zachowaniu, gdy wzorce stosowane w jednej z ról okazują się zupełnie niepasujące do drugiej. Skomplikowane? A skąd! Prosty przykład: jako szef jesteś zdecydowany i podejmujesz decyzje sam, nie znosząc sprzeciwu. Tymczasem w domu chcą Cię mieć łagodnego i liczą, że będą z Tobą mogli uzgadniać i wspólnie podejmować decyzje. Nawet te niekoniecznie ważne życiowo, codzienne.
Koncerny – wyciskają jak cytrynę czy kreują trendy
Paradoksalnie dziś właśnie tam, gdzie jeszcze 10-15 lat temu bywało najgorzej pod względem work-life balance, filozofia ta jest najmocniej wdrażana. Koncerny generalnie maja dość słabą opinię wśród pracowników i współpracowników. Od lat mówi się o tym, że wyciskają ludzi jak cytryny i wyrzucają. Tymczasem obecnie, zwłaszcza te o znanych, wyrobionych markach, często wprowadzają szereg propracowniczych nowinek, kierując się tzw. całościowym spojrzeniem na pracownika.
Jakich? A na przykład takich, jak elastyczny czas pracy, telepraca, dodatkowe dni wolne, możliwości pracy w niepełnym wymiarze etatu czy skracanie czasu pracy. Do tego dochodzą np. pakiety ubezpieczeniowe czy zdrowotne dla pracowników i ich rodzin, pakiety społeczne. Np. karty z zapłaconą, określoną liczbą wejść na siłownie, baseny czy zajęcia jogi; wyjazdy i spotkania integracyjne, pakiety noclegów w konkretnych sieciach hoteli, ośrodkach wypoczynkowych czy ośrodkach wellness, nawet bardzo egzotycznych, itp.
W co bardziej nowoczesnych firmach, w ich siedzibach, tworzone są nawet np. strefy ciszy i relaksu. Słaniasz się z nóg i oczy zamykają Ci się same? Idź do takiej strefy i zdrzemnij pół godziny w środku dnia pracy. Taka krótka drzemka może Cię postawić na nogi i sprawić, że w kolejnych godzinach będziesz znacznie bardziej wydajny czy kreatywny.
Jeśli więc szukasz pracy u kogoś i rozważasz którąś z dużych firm albo koncernów – śmiało pytaj na rozmowie kwalifikacyjnej o tego typu dodatki. A potem nie wahaj się z nich korzystać! W niektórych firmach działy HR analizują nawet, wręcz pilnują, czy ich pracownicy z takich udogodnień korzystają. Nie tylko ze względu na to, by móc się pochwalić realizacją propracowniczych założeń, ale przede wszystkim – by zadbać o pracownika i dawać mu komfort bycia odpowiednio wypoczętym.
A co jeśli to Ty prowadzisz firmę?
Małym firmom, zwłaszcza tym zatrudniającym do kilku osób, jest nieco trudniej. Każdy ma w nich swoje zadania i zwykły urlop jednej czy dwóch osób bywa sporą kadrową wyrwą. Takie firmy teoretycznie nie mogą sobie pozwolić na wiele opisanych wyżej praktyk. Teoretycznie, bo w praktyce umożliwienie np. raz w tygodniu zdalnej pracy z domu bywa bardziej kwestią przełamania stereotypów i barier mentalnych, niż rzeczywistych przeciwwskazań. Możesz przecież umówić się z pracownikiem, że w piątek czy poniedziałek, gdy nie pojawi się w biurze, zrobi ściśle określoną partię zadań. Jeśli się wywiąże – Twoja firma nie straci. Zwłaszcza, że w takich okolicznościach, ludzie bywają bardziej twórczy i wydajni.
Zastanów się też, czy cały rok to w przypadku Twojej firmy high season. Jeśli branża, w której działasz, jest w jakimś stopniu sezonowa, zaproponuj, by w tym martwym okresie zmniejszać obsadę i np. umożliwiać odbieranie kumulujących się w szczytowych okresach nadgodzin. Przekalkuluj też, czy na pewno nie stać Cię na wykupienie pakietów wejść na zajęcia sportowe. Ruch to w końcu dobra inwestycja i skuteczny, szybki sposób na zresetowanie się po ciężkim dniu. A takie pakiety to koszt kilkunastu funtów. Pomyśl też np. o organizacji, choć raz w roku, spotkania integracyjnego. W nieoficjalnych okolicznościach budują się lepsze i trwalsze relacje, które scalają zespół.
Wypoczęty szef, czyli work-life balance w Twoim życiu
Nie zapominaj też o sobie! Ty też musisz się czasem oderwać od pracy i swojej firmy. Pomyśl o choć jednym „Twoim” popołudniu w tygodniu. Takim, w którym przynajmniej wyciszasz telefon (jeśli już naprawdę nie możesz go wyłączyć), wyłączasz komputer i idziesz do kina albo na piwo ze znajomymi. Choćbyś nie wiem jak miał napięty grafik zleceń i prac – choć jeden weekend w miesiącu poświęć na rodzinny czy towarzyski wypad. Cel? Góry, rower, grill za miastem, spa. No i absolutnie koniecznie dbaj o to, by przynajmniej raz w roku móc sobie pozwolić na minimum tydzień, a najlepiej dwa tygodnie urlopu. W końcu nie pracujesz tylko dla pracy i pieniędzy. A jeśli będziesz eksploatował swój organizm i mózg do granic możliwości, to z pewnością z czasem będziesz coraz mniej wydajny, coraz bardziej zmęczony i będziesz popełniał coraz więcej błędów.
Słowem – dbanie o równowagę między pracą a życiem po prostu się opłaca!